top of page

PLITVICKIE JEZIERA

Na dzień dobry, albo dobry wieczór. Jak kto woli. Z okazji pierwszego dnia sierpnia, porywam Was na wycieczkę po Plitvickich Jeziorach. Mieliśmy okazję tam być w czerwcu, ale nadmiar pracy sprawił, że czasu nie było, by pokazać ten piękny a zarazem najstarszy Park Narodowy w Europie !! (znajduje się na liście UNESCO).

Nie będę Wam opisywać , gdzie auto zaparkować, bo pojechaliśmy tam na motocyklu. A pan parkingowy przepuszczał - poza bramkami - każdy motocykl. Taki przywilej nas kopnął. Z rzeczy ogromnie ważnych, to powinniście wiedzieć, że wyjechaliśmy na Plitvickie będąc na urlopie rodzinnym w uroczej mieścinie Povljana, na wyspie PAG. .... wyjechaliśmy o 5 z groszem. Chcieliśmy być na miejscu bardzo wcześnie, aby tłum turystów na nie zadeptał. Wcześniej przeanalizowaliśmy mapkę Parku, by juz na miejscu nie tracić czasu na dogłębne rozmyślanie, jaką trasą pójdziemy.

Ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu, wybraliśmy trasę średnio krótką. Okazało się, że jednak ją zmodyfikowaliśmy w trasie i z długiej, zrobiliśmy turbo zwiedzanie. Ale o tym później, teraz niech zdjęcia wprowadzą Was w klimat.

Wiedziałam, że o czymś zapomniałam. ŚNIADANIE ! To bardzo ważna sprawa. Na 30km przed Jeziorami, robimy stop i zajadamy się pysznymi omletami z widokiem na Bośnię i Hercegowinę. Z racji , iż znajdujemy się na terenie górzystym, to jest okropnie zimno ! OKROPNIE! Dwie gorące herbaty nie są w stanie mnie rozgrzać, jak pomyślę, sobie, że za 30km mam się przebrać do trampek i spodenek, to zamarzam jeszcze bardziej.

Szybki rzut okiem, decydujemy się na trasę 3 godzinną. Jak się później okazało, machnęliśmy ją w godzinę :)

Bardzo mądrze napisane, nie zauważyłam odstępstw od tej tablicy :)

Kupujemy bilety i w drogę! Hej przygodo. Pierwszy widok i nie wierzę własnym oczom, przecież specjalnie po to pędziliśmy tak wcześnie rano by uniknąć tłumów, a tu taki zonk ! No nic, trzeba będzie kulturalnie wyćwiczyć sobie "ekskjuuzmi" . Szum wodospadów, przyprawia mnie myśleniem o moim niestabilnym pęcherzu :)

Ten piękny kamyczek, stał sobie tak skromnie na tle tego wodospadu, pomyślałam, że usiądę. Męża poinstruowałam, jaki mniekadr interesuje i popędziłam się wdrapać. Dacie wiarę, że przede mną nikt nawet o tym nie pomyślał, a jak z niego schodziłam, to już tworzyła się malutka kolejka :D

Na szczęście nie wszystkie miejsca były tak licznie i na raz odwiedzane, zdarzało się, że na ścieżkach byliśmy przez ułamek sekundy sami :)

Trochę pobłądziliśmy, niepotrzebnie poszliśmy pustą jaskinią w górę skały, szybki risercz gdzie jesteśmy a gdzie powinniśmy i wsiadamy do autobusu :)

Mieliśmy ochotę na rejs tą łódką, ale tacy byliśmy fajni, że wygoda płacenia kartą, spowodowała, brak gotówki w kieszeni! OOHHH

No to poszłam sobie fotografować kaczuszki wygrzewające się na brzegu lazurowego jeziora. Prawie w nią wdeptałam, ona nie miała ochoty ruszać się z tego miejsca.

Tłumnie oczekujemy przeprawy na drugi brzeg.

Namawiam Pawła na szybki spacer, zamiast czekania 20min na kolejną łódkę, która mieliśmy płynąc na inny brzeg. No i z krótkiego spacerku okazało się, że machnęliśmy trasę dwugodzinną w 45minut. Chwilkę biegliśmy i świetnie się bawiliśmy. Żeby była jasność, nie taranowaliśmy turystów, ale grzecznie prosiliśmy o 40cm miejsca abyśmy mogli się przecisnąć. Niektórzy podziwiali chyba każdą deskę, którą stąpali.

Co chwilkę sprawdzałam, czy puls Pawła jest na dobrym poziomie :) !

Tak wglądał prawie każdy motocykl, zaparkowany pod P.J.

Jak się Wam podobała nasza wycieczka? Można długo rozmawiać o kolejkach na trasie, o kolejkach by w ciekawym punkcie zrobić sobie zdjęcie, o tym, że bilety za drogie i że za ciepło też było, można nawet stwierdzić,że nic tam ciekawego nie ma, woda jak woda, każdy widział. Ale ten Park jest naprawdę cholernie piękny i warto tam pojechać i się przekonać na własne nogi ! W trampkach (nie klapkach, czy na półobcasach).

A czy wy wiecie w czym tkwi tajemnica koloru Plitvickich Jezior?


bottom of page